Rozumiem, że poszukiwanie nowych ludzi to priorytet nr 2, a priorytetem nr 1 ma być pobudzenie tych, którzy są, do działania.
Sęk w tym, że brakuje ciekawych pomysłów na działanie. Oczywiście - Książę, którego nie ma, obniża nam aktywność, bo to Książę powinien aktywizować. Tak samo Kanclerz i Ministrowie. Trzeba się więc wziąć w garść i wspólnie COŚ zrobić - tzn. przede wszystkim zbadać, co z Księciem i czy dalej Księciem być chce i może.
Ale problem jest szerszy. Mikronacje to wirtualne państwa, czyli państwa usiłują odwzorować - ale bez kluczowego elementu sporu w realu, czyli bez gospodarki. Polityka jest super, ale gdy ogranicza się do niektórych spraw ustrojowych, a zwłaszcza liczby i nazw ministerstw, to staje się nudna. My nawet kwestii światopoglądowych jakoś unikamy, a one też są ważnym elementem sporów politycznych w realu. A jak nie ma sporu - nie ma polityki. Ponieważ mikronacji jest mało, a polityka zagraniczna kuleje, trudno nawet o spory międzynarodowe.
Zabija nas więc nuda.
Oczywiście, nie zachęcam do wymyślania sporów na siłę. Tym niemniej trzeba mieć świadomość, że przy braku gospodarki, przy bardzo ograniczonych sporach politycznych, pozostaje nam w zasadzie kultura i nauka - a to nie wszystkich interesuje. Powinniśmy więc wrócić do spraw politycznych, bo to one napędzają sporo aktywności. Pomyślmy, co też można nowego tu wymyślić.
Tylu inteligentnych ludzi - i brak pomysłów?...
