RCA napisał(a):Problem jest jeden. W proporcjach. Rozwiążmy to sobie raz na zawsze i jawnie by nie było.
Cóż problem wynika zapewne z różnicy światopoglądowej. Ja uważam że relacja rząd-obywatel jest taka sama jak relacja zarząd-właściciel. W końcu to od obywateli pochodzi Wasz mandat. Ty sam chętnie używasz sloganów w stylu "jesteśmy dla Was", ale zupełnie nie gra to z np.:
Ty oczekujesz, i w wielu miejscach to pisałeś "że Ty do RM nie pójdziesz, że to RM ma przyjść do Ciebie". Natomiast nie wiem dlaczego tak by miało być.
Nie oczekuję, ale o tym niżej. Natomiast, w zasadzie, dlaczego to RM by nie miał przyjść do mnie? Korona by Ci jako Kanclerzowi z głowy spadła (chyba Cesarza Valhalli...)? Rozumiem jednak, że to dla Kanclerza jest uwłaczające traktować obywatela (wyborcę), w dodatku o jakimś stopniu zaangażowania, jako partnera. Obywatel to petent, i powinien o tym zawsze pamiętać.
Unikałeś rozmowy ze mną, ale do poprzedniej RM poszedłeś. Do mojej nie. Unikałeś bo co? Bo z góry założyłeś, że ja Ci dowalę? Że mi nie zależy?
Otóż nie, o czym doskonale wiesz. Poprzedni Rząd na moje pytanie o możliwość ułatwień zaprosił mnie do rozmowy, wskazując że widzi taką potrzebę i możliwość - więc rozmowy podjąłem. A z tobą jako Kanclerzem to wyglądało tak:
1) mówię że jest problem wynikający z przepisów podatkowych, tłumacząc zresztą po raz n-ty na czym on polega, nie wierzę, że nie zrozumiałeś;
2) ogłaszasz, że nie widzisz możliwości zmiany podatków bo to mój problem, ale chętnie byś pomógł inaczej.
I tutaj takie porównanie, żeby to zobrazować:
1) gość przychodzi ze złamaną nogą do ortopedy i mówi że ma złamaną nogę;
2) ortopeda mówi, że nie zamierza dotykać jego nogi, ale chętnie pomoże mu inaczej (da apap, zaprosi na wspólną modlitwę).
O czym ja miałem z tobą rozmawiać, skoro wprost powiedziałeś, że nie widzisz możliwości skutecznego rozwiązania problemu (czyli zmiany prawa podatkowego)? O tym samym co pacjent z przykładu wyżej z ortopedą. Tyle, że ja kulturalnie zbyłem to milczeniem.
Niezależnie jednak od tego, mimo, że nie przyszedłeś wprost do mnie pogadać, że rzucałeś oczekiwania w różnych miejscach przy okazji, podjęliśmy rozmowę w RM o tym jak Ci pomóc.
Sami ze sobą.
I wiedziałeś o tym.
Nie wiedziałem ani o terminie, ani o tym kto z kim rozmawia. Jedyne co wiedziałem z poprzednich twoich wypowiedzi, że nie dojdzie do zmian prawa podatkowego.
Wydaje mi się, że zasugerowany kierunek jest dobry. Ale czy to ma być nie więcej niż 100 lt czy nie więcej niż 200 lt/300 lt czy inna kwota - szukajmy porozumienia! Wyszedłem z hojną ofertą, tak. Ale Ty też możesz pokazać teraz troskę o społeczeństwo i powiedzieć "nie, no 100 lt dziennie to mało, niech to będzie xxxx lt" i pogadamy o tym!
W sytuacji, w której projekt jest już przedłożony nie widzę żadnych możliwości ustępstw. Po pierwsze - Giełda nie jest i nie będzie jedynym podmiotem tego typu, zatem w ogóle nie mam stosownego upoważnienia. Po drugie - zanim ustawa wejdzie w życie - nie będę już Giełdą zarządzać, a jaką będzie miał wizję ewentualny następca nie wiem. Po trzecie wreszcie - składanie atrakcyjnej propozycji, a następnie zachęcanie do rezygnacji z niej, powołując się na troskę o społeczeństwo jest zwyczajnie nieetyczne.
Oczywiście, możesz zgłosić autopoprawkę, ale wtedy podniosę larum, że RCA daje i odbiera. I świetle tego co napisałem akapit wyżej, nie widzę w takim zachowaniu nic niewłaściwego.