przez Grimknur 26 cze 2016, o 17:07
Witajcie drogie dziatki. Na ostatnich zajęciach poznaliśmy wspaniałą technikę walki jaką jest podtapianie. Omówiliśmy jednak przykład podtapiania w przypadku gdy ktoś atakuje nas, atak obronny, defensywny. Niektórzy powiedzą, że najlepszą obroną jest atak... Gówno prawda, najlepszą obroną jest nie brać udziału w konflikcie, skłócić innych niech oni się wytłuką, a my dobijemy truchełka, a zwłoki... No na zwłoki też coś znajdzie.
Znamy już wszystkie podstawy strzelenia z palca, znamy nawet wzór. Wiemy też, że strumieniem to możemy co najwyżej kogoś rozbawić, ale nie skutecznie podtopić czy utopić. Cóż więc mamy zrobić, by nasz atak był skuteczny? By ofiara nie spodziewała się naszego ataku? Ano, trzeba działać z zaskoczenia. Zacznijmy od początku.
Jeśli nikt we obcej wsi nas nie zna, to sprawa jest prosta, udajemy zniedołężniałego starca i problem w zasadzie z głowy. Co jeśli jednak jesteśmy znani? Co jeśli jesteśmy młodzi, a swoim umięśnieniem nie wyglądamy na niewinnego staruszka? W takiej sytuacji musimy się postarzeć, na to najlepsze będą stare ciuchy, sztuczne zmarszczki, mątwy, pryszcze, sztuczne kleszcze (wszystko oczywiście do nabycia u mnie, za rozsądną cenę, a w przypadku zakupu w ilościach hurtowych można liczyć na zniżki, polecam!). Do usunięcia młodzieńczego uśmiechu z naszej twarzy, szczęścia z głębi oczu, a także do wyhodowania kilku siwych włosów ot tak, na życzenie, może posłużyć wyfotoszopowane (najlepiej w gimpie) nagie zdjęcie RCA (także posiadam, ale to już drogie rzeczy). Kiedy już jesteśmy już sztucznie starzy i sztucznie zniedołężniali, możemy przejść do samych czarów.
Najlepsze są te, które są zdradzieckie, podstępne i naprawdę śmiertelne. Ja zawsze zbliżam się do swojej ofiary jazgocząc niemiłosiernie zaklęcie swojego własnego autorstwa: "O ja biedny, starzec na chleb nie mam, dzieci w domu głodują, a ja pacy nie mam, dom mi się spalił, ślepnę, ale leki takie drogie, o jak żyć, o ja biedny, biedny tak bardzo ja, może jakaś mała ofiara na biednego starca? O ja nieszczęsny, o jaki straszny jest mój los, o biedny, biedny ja." Słowa można zmieniać, ale zawsze trzeba jazgotać, jazgot jest zawsze wskazany, można też często olabogać, olaboganie także działa prawidłowo.
Kiedy już zbliżymy się do nic niespodziewającej się ofiary, robimy zamach wiadrem z wodą (wiwat żywioł wody, kiedyś próbowałem machać wiadrem z wiatrem i wiadrem z ogniem, ale nic dobrego z tego nie wyszło) lub czajnikiem z wrzątkiem (czajnik z ziemią też się nie nadaje, bardzo ciężko jest czajnik ziemi doprowadzić do wrzenia). Kiedy ofiara otrzyma już kilka mocnych ciosów i padnie na glebę, wylewamy na jej głowę zawartość naszego naczynia, tak by ewentualny znalazca miał wszelkie dowody na to, że ofiara tonęła. Tymczasem my oddalamy się z miasta olabogąc w niebogłosy.
Kolejne zaklęcia już wkrótce. Czekajcie.
Jan Grimknur
Czarnoleski Wiedun i Szeptun

