Nie mogłem odmówić sobie okazji do napicia się z Regentem. Swego czasu ostro dawaliśmy w palnik w szatniach trybunalskich, a impreza pożegnalna z okazji mojego odejścia w książęcym pierdlu przeszła już do historii. Mówi się, że z pijaństwa owoców nie ma, ale biorąc pod uwagę fakt że zarówno ja, jak i Regent, dopchaliśmy się do wysokich urzędów we własnych krajach, można śmiało stwierdzić że są to ludowe kocopoły.
Z tej okazji chętnie wzniosę toast i złożę jednocześnie życzenia dla Teutończyków, aby obrali za króla koniecznie kogoś z mocną głową.