przez Niegosław___Sarewicz 11 paź 2018, o 16:52
Placem Zielonym im. Dżamahiriji Libijskiej, drzewiej po prostu Placem Zielonym, niespodziewanie dla wielu powoli wędrował człowiek zwany przez Sarmatów Salvadorem van der Saarem i takoż też samemu się nazywający, jeżeli mowa o ich krainie, a właściwie - krainach. Teraz jednakowoż egzystował w krainie bialeńskiej, i choć niedawno dokonano już oficjalnego przyłączenia Bialenii do Sarmacji, to nadal można było zauważyć pewną odrębność w elementach takich jak kultura, architektura, czy nawet wygląd tutejszych ludzi.
Do czasu... Wszystko staje się błotem, wszystko staje się miazgą, z której później na nowo wyrasta gęsta, kupiastego koloru maź bez możliwości oddechu... - pomyślał Salvadore.
Wtem jego oczom ukazał się krzykliwy, niemalże straszący napis: ZAPRASZAM, ZAPRASZAM. Był to szyld wywieszony przed tzw. "Centrum Gastronomiczno-Handlowym u Janka", jak to dostojnie ów Janek (tak? a może kto inny, tylko się podszywa?) nazwał swój przybytek, w którym oferował niby "coś do wypicia", ale tak naprawdę nie wiadomo było, czym się to całe Centrum zajmuje i czym w ogóle jest. Nie zważając na to, Salvadore wkroczył pewnie do środka, witając się z zebranymi, chociaż nadal tak właściwie nie wiedział, czy to faktycznie są ludzie, zwierzęta wyglądające jak ludzie, czy może jedynie twory jego imaginacji; zjawy mamiące wzrok swoim widokiem...
/—/ Niegosław K. Sarewicz
Nikt jeszcze nie polubił tej wypowiedzi