Jako że posiadam doświadczenie w tworzeniu narracji politycznej i odgrywaniu roli "tego złego", które to sformułowanie padło wyżej chciałbym się również w temacie wypowiedzieć jeśli oczywiście panowie (i panie o ile to czytają) pozwolą.
Czy polityka samorządowa z 4 osobami ma sens? Ależ oczywiście! Wystarczy ją odpowiednio prowadzić. Za przykład podam tutaj trochę większe zjawisko samorządu zwane Królestwem Dreamlandu i osobę Daniela von Witta- od samego początku życia w mikronacjach przyglądałem się jego tytanicznej wręcz pracy i podziwiałem jego talent. Potrafił On stworzyć teatr polityki złożony w sumie tylko z dwóch może trzech prawdziwych aktorów mających własną wolę oraz wielu marionetek. Potrafił stworzyć konflikty i poruszać się w nim jako aktor-reżyser spektaklu pod tytułem "wielka polityka jednego człowieka". Potrafił zgromadzić wokół siebie widownie tworząc z Dreamlandu kolosa, to jest państwo wyglądające na prawdziwe imperium.
Po co właściwie o tym pisze? W jednym celu- potrzebujemy afer, niezgody, dyskusji oraz czegoś co może się jeszcze nie odkryło wśród naszego grona- reżysera-aktora. Mam nadzieje, że taki już niedługo się wśród Nas ujawni.