Biurokrata napisał(a):Wasza Książęca Wysokość,
Wysoka Izbo,
niniejszym odpowiadam na zadane pytania.
1. W tej chwili nie widzę bezpośrednich regulacji mówiących o zabezpieczaniu powództwa/interesu prawnego stron, dlatego też jako potencjalny członek związanego prawem organu państwowego — stosowałbym istniejące prawo.
2. Cóż, Trybunał Koronny wedle art. 4. Konstytucji jest władzą sądowniczą, a w art. 32. wymienione są jego kompetencje, pośród których brak jest możliwości stanowienia prawa, w związku z czym, uważam że bezpośrednie stosowanie ustaw jest podstawą działania Trybunału Koronnego, dlatego też ewentualne "prawotwórstwo" należy ograniczać do niezbędnego minimum. W procesie wykładni może jednak zdarzyć się, że przepisy w literalnym znaczeniu są niezrozumiałe lub nielogiczne, wówczas stosowałbym się do zasady absurda sunt vitanda (należy unikać niedorzeczności), próbując zrozumieć co ustawodawca miał na myśli i ustalić najbliższą temu myśleniu wykładnię. Ponadto, gdyby zapisy ustawy wzbudziły moje wątpliwości co do zgodności z Konstytucją lub zdrowym rozsądkiem, skorzystałbym z art. 33 § 3. Kodeksu postępowania przed Trybunałem Koronnym, mówiącym o możliwości wszczęcia sprawy ustrojowej.
3. Trudno zaprzeczyć faktowi, że kognicja Trybunału Koronna jest duża, w związku z czym takie głosy nie są dla mnie powodem do zdumienia. Jeśli chodzi o akceptowane przeze mnie zmniejszenie kompetencji TK, to mogłoby to być uzależnienie go wyłącznie do działania "na wniosek". Takie rozwiązanie zwiększyłoby bezstronność organu sądowniczego.
Co do Sejmu, TK nie prowadzi nadzoru nad Sejmem, tylko kontroluje wydawane przez Sejm akty prawne i normatywne, a Sejm wybiera i odwołuje członków TK — zatem do relacji w tym kształcie nie mam zastrzeżeń. Jeśli jednak zostałby przedstawiona sensowna propozycja ustrojowa pozwalająca odciążyć Trybunał, to nie widziałbym przeszkód. Pytaniem jest, czy się pojawi i w jakiej postaci.
Ależ ja w swoim pytaniu nie sugerowałem ani przyznania TK kompetencji prawotwórczych, ani stosowania prawa innego niż obowiązujące. Postuluję stosowanie prawa - i to prawa obowiązującego - z uwzględnieniem przepisów Konstytucji, na ten przykład.
Dodam kolejne pytania:
1. Czy dobrze rozumiem, że stoi kandydat na stanowisku, na którym doktryna prawa europejskiego stała jakoś 75 lat temu - że stosować wolno tylko to, co zostało wprost zapisane w ustawie? Czy jest kandydat świadom logicznych absurdów, które z takiego stanowiska muszą wyniknąć, patrz pyt. 2?
2. Załóżmy, że zostanie Kandydat wybrany Asesorem, a dzień później Sejm zniesie KPpTK, nie uchwalając żadnej innej ustawy proceduralnej. Czy w związku z tym przestałby Kandydat orzekać, w oczekiwaniu na nowe przepisy proceduralne?! Jak rozegrałby Poważany Kandydat taką sytuację? No bo przecież w żadnej ustawie żadna procedura nie byłaby określona...